DZIEŃ PIERWSZY
Pielgrzymi rozpoczynali Gliwicką ślubowaną pielgrzymkę na Górę św. Anny o godz. 5:00 Eucharystią, odprawianą w kościele parafialnym pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Do tej Najświętszej ofiary dołączali się również uczestnicy z Gliwic – Sośnicy, którzy podążali na Górę ufnej modlitwy równoległą, a miejscami tą samą trasą. Mszę św. sprawowali proboszczowie w intencji pielgrzymów. Około godziny 6:00 pątnicy po specjalnym błogosławieństwie wyruszali na wędrowny szlak. Na początku pielgrzymki szedł ministrant lub starszy wiekiem pątnik cieszący się autorytetem, który niósł krzyż. Krzyż z Jezusem ukrzyżowanym który do dzisiaj dla pielgrzymów, jest symbolem oznaczającym, że Chrystus prowadzi ich przez życie. Pielgrzymowano i pielgrzymuje się nadal w imię Ukrzyżowanego, w imię którego rozpoczynają się, trwają i kończą pielgrzymki. Zdarzały się przypadki, że pielgrzymki podążały bez krzyża, obrazów, chorągwi, sztandarów, a mimo to pątnicy doznawali głębokich przeżyć, śpiewając i modląc się. Tak działo się w czasie Kulturkampfu, który zabraniał niesienia widocznych znaków przynależności do wiary katolickiej.
Niosący krzyż - dla którego czynność ta była zaszczytem - przechodząc przez wioski i miasta, podawał go do ucałowania tym ludziom, którzy w ten sposób wyrażali zamiar uczczenia Ukrzyżowanego
. Pielgrzymka ruszając spod kościoła najpierw przechodziła przez Plac Rzeźniczy, a następnie ulicą Wieczorka. Przy wspólnym śpiewie godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP, podążała ulicą Kozielską. Od roku 1985 wstępują na Cmentarz Centralny, aby pomodlić się nad grobem wieloletniego przewodnika Edwarda Dyrbusza (zm. 1985), modląc się tam za wszystkich zmarłych przewodników i spiewoków pielgrzymki.
W jednym z pierwszych zachowanych sprawozdań z roku 1841 czytamy: "23 sierpnia, z nadejściem jutrzenki, liczne gromady pielgrzymów spłynęły z miasta i okolicznych miejscowości do kościoła parafialnego, w którym, po uroczystej mszy świętej i krótkiej przemowie, niebieskim chlebem na pielgrzymią wędrówkę zostały wzmocnione i otrzymały od Księdza Proboszcza kościelne błogosławieństwo. Przy uroczystym dźwięku dzwonów podniosły się chorągwie, te z wizerunkiem Matki Bożej ochraniającej Gliwice na czele. Za nimi 6 panien w olśniewająco białych szatach, z płonącymi świecami w ręce, które zawsze wybierano spośród mieszczańskich córek. Następnie szły 4 mieszczki, również w śnieżnobiałych strojach, niosące figurę św. Anny, dalej znowu czterech mieszczan, świątecznie przystrojonych, z figurą Zbawiciela. Za nimi szła kapela, która, mimo skromnej zapłaty, z ogromnym zapałem wysilała cały swój kunszt dla uświetnienia uroczystości. Jeden z jej członków, mimo poważnej niedyspozycji, nie dał się odwieść od udziału w procesji, który to zapał, poświecony chwale Bożej, na pewno zasługuje na uznanie. Następnie kroczył ksiądz prowadzący procesje w towarzystwie księdza archiprezbitera i wikarego powiatowego, dokoła których skupiali się pozostali pielgrzymi. Uroczysty pochód szedł aż do raciborskiego przedmieścia, gdzie gromady się rozdzielały. Wzruszające było pożegnanie z pozostającymi, popłynęło wiele łez radości"
.
Po modlitwach na cmentarzu pielgrzymi udawali się w dalszą drogę, maszerując ze śpiewem na ustach dalej ulica Kozielską w kierunku Kleszczowa. Po drodze dołączali się do nich uczestnicy ze Starych Gliwic z Parafii św. Gerarda. Około godziny 7:30 przechodzili przez Gliwice – Brzezinkę, gdzie dołączali się pielgrzymi z parafii św. Jadwigi Śląskiej. Wspólnie dochodzili do Kleszczowa gdzie w kościele p.w. Najświętszej Maryi Panny byli oficjalnie przywitani przez Przewodnika pielgrzymki.
Następnie na placu przykościelnym, pątnicy się rozsiadali, by spożyć śniadanie. Po odpoczynku i nabraniu sił, z radością ruszali dalej. Droga z Kleszczowa do Rudzińca wiodła przez lasy. W połowie drogi przez las zatrzymywali się przy krzyżu. Pielgrzymi podkreślali i czynią to do dzisiaj, wartość przydrożnego krzyża — Bożej Męki, zatrzymując się chętnie przy krzyżu. Jest to powszechny zwyczaj pielgrzymów, nie tylko śląskich. Przy tym krzyżu przewodnik prowadził modlitwy za uzależnionych, aby podjęli walkę z nałogiem i zwycięsko z niej wychodzili. Najbardziej niebezpieczna częścią tego odcinka było przejście przez torowisko po których co chwilę przejeżdżały pociągi pośpieszne. W Rudzińcu pielgrzymka zatrzymywała się na piętnaście minut, a następnie ruszała w drogę do Ujazdu, przez Niezdrowice. W tym miejscu zatrzymywali się na chwilę, by po raz pierwszy zobaczyć Górę św. Anny, a następnie witali się z daleka z świętą Patronką. Kiedyś pielgrzymi na pierwszy widok wież sanktuarium padali krzyżem i modlili się i śpiewali. Na widok Góry Św. Anny oddawano cześć św. Annie, śpiewając trzykrotnie Święta Anno, witam Cię. Ten zwyczaj przetrwał do dzisiaj, dlatego obecni pielgrzymi zatrzymują się wzorem swoich przodków witają się ze św. Anną, śpiewając trzykrotnie: „Święta Anno witam Cię, Święta Anno błagam Cię, Święta Anno proś za nas i nie opuszczaj nas”. Od Niezdrowic szli w kierunku Kanału Gliwickiego, i wałami podążali do Ujazdu. Pierwszy widok sanktuarium sprawiał, że pielgrzymi czuli się jak odrodzeni i przyśpieszali kroku, by szybciej znaleźć się na miejscu
.
Do Ujazdu przybywali około godziny 13.00. Tradycja mówi, że znajdywali w połowie drogi do świętej Babci Anny. Najpierw udawali się do kościoła p.w. Świętego Andrzeja Apostoła, aby pomodlić się za misjonarzy i misjonarki. W tym czasie osoby, które dbały przez całą drogę o pielgrzymów przygotowywali pożywną zupę w salkach katechetycznych. Był to najdłuższy odpoczynek na szlaku, bo trwający prawie godzinę. Po tej przerwie ruszali dalej w drogę. Tym razem trasa przebiegała przez pola. Już na początku pól, mniej więcej o godzinie 14:15, zatrzymywali się przy małej kapliczce pw. Trójcy Przenajświętszej. Wokół tego miejsca nieprzypadkowo rosną symboliczne trzy dęby. Ważnym elementem pielgrzymkowej drogi były również postoje przy kapliczkach. Budowano je u wylotów dróg, w centralnych miejscach wsi i miast, przed kościołem, na rozwidleniach i skrzyżowaniu dróg, nad brodami rzek i strug, na cmentarzach i wokół cmentarzy. Często upamiętniają różne ważne lokalne wydarzenia historyczne. Ich rozmaitość koncentrowała na sobie uwagę przechodzących pielgrzymek i mobilizowała do różnych aktów pobożności. Przy tej kapliczce modlili się za rodziny. Zazwyczaj gdy pielgrzymowali poprzez pola były żniwa, w tym okresie ziemia jest sucha więc unosiły się tumany kurzu, lub w przypadku deszczu jest było dużo błota, jednak dla uczestników którzy nieśli intencję do św. Anny nie była to przeszkoda, dlatego ze śpiewem na ustach i modlitwą w sercu z radością wędrowali do Babci Chrystusowej. Około godz.15:20 mieli kolejną wspólna modlitwę przy krzyżu na polach, przy którym modlili się za tych, którzy podążali z tą pielgrzymką, a w tym roku z różnych przyczyn nie mogą wybrać się pieszo do św. Anny. Jednak, ci, którzy pozostawali w domu, prosili pielgrzymujących: „Pozdrów św. Annę, pomódl się za mnie i w moich intencjach albo daj na Mszę". Zamówiona Msza św. stała się łącznikiem między osobą pozostałą w domu a sanktuarium. Dla pątników Msza była najważniejszą „sprawą", jaką było można załatwić
. Przy krzyżu było widać już Annogórskie wzniesienie, więc po raz drugi witali swoją patronkę. Pątnicy bardzo się cieszyli kiedy z polnej drogi wchodzili na drogę utwardzoną, ponieważ oznaczało to kolejny, krótki odpoczynek tym razem przy remizie w Zalesiu Śląskim. Z Zalesia Śląskiego trasa przebiegała przez Lichynię, by obecną ulicą 1 Maja wejść w centrum Leśnicy, gdzie zatrzymywali się by złapać oddech i ostatni raz się posilić. Z Leśnicy ulicą „Góry św. Anny” podążali do pątniczego celu.
Około godziny 19:30 zostali przywitani przez franciszkanina na schodach wiodących na Rajski Plac. Przy powitaniu na szczycie Góry św. Anny zakonnik - w atmosferze ogólnego wzruszenia - na oczach wszystkich witał się ze „śpiewokiem" oraz jeżeli był obecny z kapłanem, a następnie podawał im do pocałowania krzyż. Z kolei „śpiewok" podawał na karteczce dane o pielgrzymce: skąd przybywają i jak długo pielrzymują. Dzięki tym informacjom witający wiedział, z jaką grupą ma do czynienia i na jakie problemy w mowie powitalnej (witaczce) ma zwrócić uwagę. Powitanie odbywało się z ambonki na głównych schodach prowadzących do sanktuarium św. Anny. Klasyczny obraz wspólnoty pielgrzymującej na Górę św. Anny przedstawia fresk na sklepieniu annogórskiej bazyliki. Widzimy na nim przywitanie pielgrzymów przez zakonników. Główną ideą fresku jest odpowiedzialność franciszkanów za przeżycia religijne pątników. W ten sposób stają się odpowiedzialni za kształtowanie się modelu pobożności pielgrzymów
.
Po przywitaniu i pokropieniu wodą święcona udawali się do Bazyliki, gdzie ma swój tron św. Anna. W bazylice już przed wizerunkiem swojej patronki pobożni pielgrzymi po raz trzeci się z nią witali. Później było krótkie nabożeństwo eucharystyczne, a po jego zakończeniu franciszkanin podawał ogłoszenia dotyczące Odpustu Kalwaryjskiego ku czci Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Po śmierci o. Teofila Wyleżoła udają się przez cmentarz by pomodlić się nad jego grobem, następnie udawali się do Domu Pielgrzyma na miejsce noclegowe. Dzień kończył się nabożeństwem, lub Mszą św. w bazylice lub w Grocie Lurdzkiej z pierwszym kazaniem kalwaryjskim, po czym odprawiano tzw. godzinę czuwania w bazylice przed wizerunkiem św. Anny Samotrzeciej
. Pielgrzymi Parafii Wszystkich Świętych, dzień kończyli w sali, w której nocują, wspólną modlitwą prowadzoną przez przewodnika.
Niestety archiwum parafii Wszystkich Świętych nie zawiera dokładnej ilości pielgrzymów, którzy wędrowali pieszo na Górę św. Anny. Tylko w niektóre latach udało się zabrać materiał informujący o ilości pielgrzymów.